Żródło informacji

 

Biblioteka w Bytomiu Odrz.

Po godzinach

Współpraca

 

 

Losowe zdjęcia

  • Pomoc dla bliskich Ewy
  • Pomoc dla bliskich Ewy
  • Otwarcie nowej remizy OSP
  • II BAT

Designed by:
SiteGround web hosting Joomla Templates

Reklama

Radna uważa, że droga jest dobra PDF Drukuj Email

 Wiemy już, kto zamówił remont wiejskiej drogi przy pomocy gruzu dachówkowego. I że faktycznie umowa z burmistrzem była taka, że mieszkańcy sami go rozgarną i utwardzą.

 

Kilka tygodni temu pisałem o skardze mieszkańców Wierzbnicy zgłaszających, że na bocznej drodze do ich posesji zrzucono kilka wywrotek połamanej dachówki. Ludzie pytali, jak mają przez te hałdy przejechać i kto wpadł na taki genialny pomysł. Burmistrz Jacek Sauter bronił się, tłumacząc, że taka była umowa z mieszkańcami (innymi, niż ci skarżący się, ale burmistrz nie pamiętał, którymi): gmina załatwia gruz dachówkowy i transport, a jego rozrzuceniem zajmą się wierzbniczanie.

Niech wysypie u siebie

Po tym tekście jeden z mieszkańców przysłał mi e-maila, w którym podał namiary na „decydentów”, którzy zaaprobowali takie rozwiązanie, w tym radną Lillę Tkaczyk. Zaproponował, by zapytać radną, czy jest dumna ze swojego osiągnięcia. Sugeruje też, że jeśli J. Sauter tak zachwalał gruz dachówkowy jako materiał do budowy dróg, to powinien go stosować w Bytomiu, gdzie buduje piękne drogi z polbruku (na dowód przysłał zdjęcia budowanych dróg, m.in. od drogi wojewódzkiej do garaży). - Poza tym, może dotrzyma słowa i weźmie łopatę i sam rozsypie. Najlepiej przed swoją posesją – proponuje mieszkaniec.

Żeby się chciało chcieć

- Sama jeżdżę tą drogą – mówi radna L. Tkaczyk. - Na zebraniu wiejskim, na którym były cztery, może pięć osób, mieszkańcy i sołtys monitowali w tej sprawie drogi, więc zapytałam burmistrza, czy da się załatwić tłuczeń. Powiedział, że tłucznia raczej nie, ewentualnie może zaproponować gruz dachówkowy. Spytałam, czy się nada na ten cel, odpowiedział, że tak. I w ten sposób to uzgodniliśmy – opowiada radna. Potem część gruzu jej mąż rozgarnął razem z sąsiadem.
A co radna sądzi o materiale użytym do utwardzenia? - To jest bardzo dobre, gdy już się ubiło. A wystarczyło, że dwa razy przejechał tędy wóz asenizacyjny. Nie ma z czego robić wielkiej afery – uważa L. Tkaczyk. I zauważa, że teraz nie ma wielkich dziur, nie tworzą się kałuże, a dzieci mogą dojść do przystanku suchą nogą i czyste. - Chyba wszystko rozbijało się o to, że trzeba było wziąć łopatę i samemu to rozgarnąć. Wystarczyło trochę własnej inicjatywy i jest dobrze. Myślę, że to nam będzie dobrze służyć – dodaje radna.
Krzysztof Koziołek

Tygodnik Krąg

 

 

Ostatnie komentarze