
W maju mija pięcioletnia kadencja zarządów ochotniczych straży pożarnych. Nadszedł czas na podsumowanie ich pracy. O to czym może się pochwalić OSP z Bytomia Odrzańskiego pytamy komendanta Jarosława Intka.
Anna Dębska: Na terenie powiatu nowosolskiego działa sześć jednostek OSP. Jednak nie każda może się pochwalić takimi osiągnięciami jak bytomska. Co udało się wam zrealizować w ostatnich pięciu latach?
Jarosław Intek: Przez ten czas w naszej jednostce wiele się wydarzyło. Udało nam się zrealizować kilka kluczowych projektów. Dzięki unijnemu projektowi kupiliśmy za 450 tys. zł średni samochód ratowniczo – gaśniczy. Urząd miasta doposażył auto w sprzęt za 40 tys. zł, który jest niezbędny do prowadzenia akcji. Ten samochód umożliwił nam choćby szybki dojazd na miejsce wybuchu gazu, w Bytomiu Odrzańskim, przy ul. Bolesława Krzywoustego. Odpowiednio dobrany sprzęt pozwolił udzielić osobie poszkodowanej pierwszej pomocy. Podobnie przy pożarze warsztatu samochodowego przy ul. Młyńskiej. Dzięki temu, że mamy w tym samochodzie zamontowaną pompę wysokociśnieniową, udało się zminimalizować podawanie wody przez co budynek tak nie ucierpiał. Za pieniądze z Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego kupiliśmy lekki samochód ratownictwa technicznego, to był wydatek rzędu 120 tys. zł. Ale dzięki niemu możemy być szybciej na miejscu wypadku i ratować osoby umieszczone we wrakach samochodowych. Tak było na przykład podczas wypadku na drodze do Bytomia. Zakupiliśmy też amerykańską łódź za 50 tys. zł. Na szczęście nie brała jeszcze udziału w akcji. Ale dzięki niej przeszkolimy 15 ratowników wodnych.
To duże projekty, realizowane z unijnej kasy. Inne jednostki nie są tak dobrze wyposażone jak wasza. Jaki jest wasz przepis na sukces?
Życie pokazało wielokrotnie, że brak dobrego sprzętu i odpowiednio wyszkolonych ludzi może skutkować tragedią. Dlatego tak ważne było dla nas dobre wyposażenie jednostki i szkolenia. Praca w organizacji społecznej, takiej jak OSP może przynieść wspaniałe rezultaty, z których korzysta cała lokalna społeczność. Każdy ma przypisaną funkcję, ale nie to jest najważniejsze. Istotne jest to, że tworzymy zespół i wspólnie staramy się rozwijać. Bo tylko w zespole można uzyskać najlepsze wyniki. Dajemy też dużo od siebie. Z własnych pieniędzy ufundowaliśmy pomnik pierwszego komendanta OSP w Bytomiu Wacława Grzechowiaka. Zorganizowaliśmy też obchody 60 – lecia jednostki i ufundowaliśmy nowy sztandar. Zagospodarowaliśmy teren przed remizą i wyremontowaliśmy samą remizę.
Ostatnio udało wam się zdobyć pieniądze na dwa projekty szkoleniowe dla strażaków, które już niebawem doczekają się realizacji. Za 100 tys. zł unijnych pieniędzy trzydziestu ogniowych przejdzie szkolenia na sterników i pilarzy. To duży sukces. Co planujecie dalej?
Gotowy jest już kolejny projekt rozbudowy nowej siedziby dla strażaków. To gigantyczna inwestycja dla bytomskiej OSP. Potrzebujemy na to ok. 2,5 mln zł. Chcemy pozyskać pieniądze z unii. To będzie trudne, ale liczę na to, że się uda. Pieniądze są, tylko trzeba umieć po nie sięgnąć. Wystarczy się postarać. Chciałbym na naszym przykładzie pokazać innym jednostkom OSP ducha działania. Przepis na sukces jest bardzo prosty. Praca w zespole i dużo zapału. W Bytomiu zaczęliśmy inwestować w ludzi i w sprzęt. W większości przypadków zminimalizowało to straty pożarowe, czy inne miejscowe zagrożenia. A najważniejsze jest to, że dobrze wyszkoleni ludzie, odpowiedni sprzęt i szybkie reakcje zwiększyły poczucie bezpieczeństwa wśród mieszkańców.
Dziękuję.
Tygodnik Krąg
|