Jaki smród? Jakie muchy? |
![]() |
Dlaczego wybrano akurat taką technologię? Czy z oczyszczalni będzie dolatywać smród? - tłumaczy burmistrz Jacek Sauter. Krzysztof Koziołek: Mógłbym wziąć pana pod włos i spytać, czy chciałby mieć pan takie wodne oczko tuż pod oknem.
Jacek Sauter: Wiedziałem, że to będzie moja najtrudniejsza inwestycja. Wejść na 139 podwórek to nie jest prosta sprawa. A ja już wielokrotnie się przekonałem, że zachowujemy się jak dzieci, tyle że dorosłe. Zawsze słyszę, że projektant kogoś oszukał. Było tak przy gazyfikacji i przy budowie wodociągu.
Może trzeba było się zdecydować na nieco mniej inwazyjną metodę, jak choćby podziemne zbiorniki z plastiku?
Wybraliśmy technologię, która ma niewiele kosztować w utrzymaniu. Tutaj jedyny wydatek to prąd do pompki, która rocznie zużyje go za 30 zł. Druga kwestia, taki plastikowy zbiornik podziemny to nic innego, tylko szambo, które wymaga chemii i z którego ścieki płyną do ogródka. Na taką technologię już się nie uzyska pozwolenia! To chociaż mogliście osadniki usytuować dalej od zabudowań.
Ale przecież takie rozwiązania sprawdziły się na Warmii i Mazurach, gdzie oczyszczalni tego typu są tysiące! To nie jest tak, że to sobie wymyślił ktoś w Bytomiu Odrzańskim. Sprawdzał pan, jak wygląda funkcjonowanie takiego urządzenia?
Robiłem wywiad na Pleszówku w Nowej Soli, gdzie działa taka oczyszczalnia. W osadniku, który jest dwa metry od domu i który stał się oczkiem wodnym, pływają rybki, a skarpy są obłożone kamieniami i obsadzone roślinami. Pięknie to wygląda. A na smród właściciel tej posesji się nie skarżył?
Śmiał się z tego! Podczas spotkania mieszkańcy Bodzowa pytali, czy nie będzie śmierdzieć i czy nie będzie much. Wie pan, co inspektor nadzoru i projektant im na to powiedzieli? Żeby weszli na własne podwórka, po których płyną ścieki. Tam dopiero śmierdzi i latają chmary much. Mieszkańcy skarżyli się, że straszyliście ich kontrolami szamb.
Oczywiście! Do tej pory, ze względu na to, że nie było nakładów na rozwiązanie gospodarki ściekami na terenach wiejskich, przymykaliśmy oko. Ale gdy za ciężkie pieniądze wybudujemy oczyszczalnie, taryfa ulgowa się skończy. Państwo musi zadbać o to, żebyśmy nie truli środowiska. To może trzeba było zabrać mieszkańców Bodzowa na Pleszówek i pokazać im, jak to wygląda?
Bałem się, że pomyślą, że te kamienie i rośliny zafunduje im gmina, a muszą to zrobić na własny koszt. Jest taki jeden gospodarz w Bodzowie, który bardzo estetycznie zagospodarowuje swoją posesję. Początkowo chciał przesunąć zbiorniki dalej od domu, ale gdy dowiedział się, jak to można wykorzystać, zmienił zdanie. Jestem pewien, że gdy za kilka miesięcy właśnie ten mieszkaniec „przerobi” oczyszczalnię na oczko wodne, to i inni się do tego przekonają. Czy pójdą za jego przykładem? Tego nie wiem. To zabrzmi jak tekst z kabaretu, ale poczekajmy trochę i wtedy zobaczymy, jak to może ładnie wyglądać, bo dzisiaj faktycznie przypomina „bunkier”, tyle, że to przecież jest jeszcze nieskończone.
|