Niezwykłe tajemnice grobowca w „ewangeliku” Drukuj

 

Trwa rekonstrukcja rokokowej sukni (jedynej tego typu w Europie), którą miała na sobie dziewczynka odnaleziona w krypcie bytomskiego „ewangelika”. Wraz z nią  archeolodzy natrafili tam w 2009 r. na ośmioro dzieci
 
Na początku marca w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury odbyły się wykłady prezentujące mieszkańcom wyniki badań archeologicznych z 2009 roku przeprowadzonych we wnętrzu byłego kościoła ewangelickiego. - Posłuchać o tym, do czego archeologom i antropologom udało się dojść po latach badań oraz  zobaczyć namacalny efekt ich pracy w postaci tego, co udało im się odtworzyć, było czymś niesamowitym – zachwyca się burmistrz Jacek Sauter.
Na łamach TK opowiadamy o tym, czym zachwycił się nie tylko burmistrz, ale pewnie większość uczestników tamtych wykładów.  Specjalnie dla Czytelników Tygodnika Krąg tajemnice bytomskiego „ewangelika” odkrywamy wspólnie z Aliną Jaszewską, prezes Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej z Zielonej Góry, która jest właścicielem dawnego kościoła.
Szokujące odkrycie miejsca pochówków
Cofnijmy się o cztery lata. Wtedy to z inspiracji A. Jaszewskiej i jej Pracowni, do kościoła weszli archeolodzy. W okolicy ołtarza, dokładnie po jego lewej stronie natknęli się na murowaną z cegły kryptę grobową. Znajdowała się pod zachowaną w tej części kościoła posadzką ułożoną z jasnych i ciemnych płytek. Po odsłonięciu całości krypty stwierdzono, że wejście do niej nie jest zamurowane, a jedynie zastawione ścianką ułożoną z cegieł. Zdjęcie najwyższych rzędów cegieł zamykających wejście do krypty potwierdziło, że w krypcie znajdują się pochówki w trumnach. Poproszono o pomoc antropologów, którzy wspólnie z archeologami dokonali wyjęcia pochówków, dokumentując wszystkie szczegóły, które później pozwoliły na dokonanie pełnej rekonstrukcji zachowanych ubiorów. Największym zaskoczeniem okazało się to, że wszystkie pochówki były pochówkami dziecięcymi! Odkryto, że do krypty złożono dziewięcioro dzieci w różnym wieku, o czym archeolodzy i antropolodzy mogli wnioskować jedynie na podstawie wielkości trumien i ubiorów oraz ich formy, gdyż kości nie zachowały się.
Ustalono, że dzieci były w wieku od 0 do 12 lat. Trójka z nich to były noworodki, zmarłe zaraz po urodzeniu, czwórka była w wieku 2-3 lat. W przypadku tych dzieci nie można sprecyzować ich płci nawet po ubiorze, gdyż pochowane zostały w szatkach (giezłach) nie wskazujących na konkretną płeć. Może jedynie w przypadku dziecka pochowanego w wełnianych skarpetkach należy wnioskować, że był to chłopiec. Najstarszymi dziećmi były dwie dziewczynki w wieku 10-11 lat i w wieku 12 lat. W tym przypadku istnieje pewność określenia płci, gdyż ubrano je w sukienki i inne utensylia bezpośrednio wskazujące na płeć. - Dzięki zachowanym strojom pochówki te możemy datować na połowę XVIII wieku, a więc związane już były z funkcjonowaniem zboru protestanckiego, który został wzniesiony w 1744 roku na miejscu słynnego gimnazjum akademickiego tzw. Pedagogium (Schönaichianum-Carolatheum) – wyjaśnia A. Jaszewska.
Wyposażenie grobowe było bardzo bogate. Zarówno szaty, w które były ubrane, jak i czapeczki oraz poduszki zostały uszyte z jedwabiu. Jak mówi A. Jaszewska, ilość ozdób stroju i wyposażenia oraz dbałość o jego kompletność (skarpetki, buciki, czapeczki) wskazują, że były to dzieci bardzo kochane, a ich śmierć bardzo dotknęła rodziców.  - Niewątpliwie wszystkie dzieci pochodziły z rodu von Schönaich. Oprócz bogactwa ubioru świadczy o tym także fakt pochowania ich w krypcie przy ołtarzu kościoła oraz to, że w tamtych czasach możliwość chowania zmarłych w jedwabiach miały możność jedynie najwyższe grupy społeczne – książęta i królowie – wyjaśnia prezes zielonogórskiej Pracowni.
Regulacje te podlegały tzw. prawu o zbytkach, które m. in. nakazywało, aby pospólstwo i mieszczanie nie chodziło w jedwabiach i futrach. Prawa te dotyczyły także organizowania uroczystości (chrzcin, wesel, pogrzebów itp.) – każda klasa społeczna miała przypisany swojemu stanowi poziom wystawności. - Oczywiście przepisy te były omijane, niemniej w tym wypadku z pewnością mamy do czynienia z dziećmi pochodzącymi z rodu książęcego – stwierdza prezes zielonogórskiej pracowni.
Rekonstrukcja sukien
Jak wyglądał ówczesny pochówek? Niewiele się od tego czasu zmienił: na marach (dnie trumny) wysypywano trociny, których zadaniem było pochłanianie płynów ustrojowych. Pod głowę wkładano poduszkę, w przypadku pochówków z Bytomia Odrzańskiego wypełnione szyszkami chmielu, które miały właściwości antyseptyczne. Poduszki czasem ozdobiono aplikacjami. Na tak przygotowanych marach układano ciało, które w przypadku pochówku starszych dziewczynek było ubrane np. w sukienkę. Jeśli był to pochówek młodszych dzieci, ciała przykrywano przednią częścią szaty. Jeśli była za długa, podwijano ją pod nogami. Czasami na nogi zakładano skarpetki... - W jednym z pochówków zachowały się skarpetki wykonane z wełny, co jest ewenementem, gdyż z reguły w grobach najlepiej zachowuje się jedwab. Czasami na stopy zakładano buty jak to było w przypadku 12-letniej dziewczynki – zachował się drewniany spód pantofelka na obcasie. We włosy wpinano ozdoby lub zakładano czapeczki lub wianki. Bardzo często do trumny wkładano kwiaty i zioła – wyjaśnia A. Jaszewska..
Najbardziej spektakularnymi zabytkami są dwie sukienki, w które ubrane były najstarsze dziewczynki, a które służyły im za życia. Jedna z nich przedstawiona jest na zdjęciach już po konserwacji. - Oczywiście nie wszystkie jej elementy się zachowały, ale odpowiednio wykonana dokumentacja po wyeksplorowaniu pochówku pozwoliła dr Małgorzacie Grupie na wykonanie jej pełnej rekonstrukcji. Dlatego tak istotne jest, aby dokumentacja archeologiczna była jak najdokładniejsza i jak najpełniejsza – istotna jest lokalizacja każdego szczegółu, gdyż może to być niezbędne do rekonstrukcji ubioru. Konserwacja i rekonstrukcja tej sukienki trwała około 8 miesięcy – a więc jest to bardzo żmudna praca, wymagająca od konserwatora cierpliwości i   zdolności krawieckich – wyjaśnia A. Jaszewska.
Nie można jeszcze zaprezentować drugiej z sukienek, gdyż w dalszym ciągu znajduje się w rekonstrukcji ze względu na to, że jej krój był bardziej skomplikowany. Ale już w tej chwili wiadomo, że jest to jedyna tego rodzaju sukienka rokokowa w Europie. Jedyne podobieństwo wykazuje ona do sukni Madame de Pompadour.
Wszystkie zabytki znajdują się w Instytucie Archeologii UMK w Toruniu. Tam mają zapewnione odpowiednie warunki przechowywania. Nadmieńmy, że podczas wykładów zostały zaprezentowane publiczności Bytomia Odrzańskiego. Po wyremontowaniu budynku byłego kościoła ewangelickiego mają powrócić na swoje miejsce.
Ale droga ku temu nie jest wcale taka prosta... Mimo że już został wykonany projekt budowlany w uzgodnieniu w Lubuskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Zielonej Górze i uzyskano pozwolenie na budowę, to niestety brakuje pieniędzy na wdrożenie planów  w życie. - Niestety, wnioski Fundacji składane do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego o dofinansowanie podstawowych prac ratujących budynek nie doczekały się pozytywnego rozpatrzenia... – rozkłada ręce A. Jaszewska.
Miejmy nadzieję, że to co robi ona i jej Fundacja wreszcie zostanie zauważone także w ministerstwie...
Mariusz Pojnar
Tygodnik Krąg
(współpraca Alina Jaszewska)