Niekończąca się opowieść na Sucharskiego Drukuj

 Mieszkańcy ul. Sucharskiego mają dosyć gruzu, który gmina wysypuje na drodze

Gmina rzuca tam dachówki a burmistrz budowę drogi odkłada na później. - Noszę się z tym żeby te dachówki zawieść i wysypać pod urzędem - mówi jeden z mieszkańców ul. Sucharskiego. 
O budowę drogi mieszkańcy domów przy ul. Sucharskiego walczą już od 12 lat. Pięć lat temu odcinek od ul. Ogrodowej sami utwardzili za zgodą burmistrza przy użyciu 200 ton szlaki i 90 ton destruktu asfaltowego. - Razem z paliwem kosztowało nas to 5 tys. zł. I to jest wszystko, co w ogóle porządnego zrobiono z drogą przy naszych domach. Gmina tylko wywozi tu gruz ceglany i dachówkowy oraz kawałki asfaltu co tylko pogarsza sprawę. Ostatnio znowu nam przywieźli stertę gruzu, do tego śmieci, gwoździe itd. – mówi Daniel Drozdowski, mieszkaniec ul. Sucharskiego. Jak my mamy po tym jeździć? - zastanawia się mężczyzna, który odwołuje się do tegorocznych inwestycji drogowych w gminie. - W tym roku mają być robione dwie drogi. Pokażę panu, że na jednej z nich są płyty asfaltowe i tamtędy można jeździć. Jak by u nas były takie płyty, nic bym nie mówił tylko bym się cieszył – podkreśla D. Drozdowski, który zabrał mnie na przejażdżkę po mieście.

Perełka jest przecież okrągła...

- Tu była dobra droga asfaltowa i dobry chodnik. I zerwali ją po dwóch latach, żeby położyć polbruk. Czyż to nie marnotrawstwo pieniędzy – pokazuje na uliczkę łączącą Ogrodową ze spółdzielnią. Jedziemy kawałek dalej, na ul. Nowosolską. - Zbudowali tu nawet rondo, do tego są wyjazdy do działek, na których nie ma jeszcze domów. To bez sensu – irytuje się D. Drozdowski. 
Jedziemy dalej, na Garażową i Witosa. - Droga do garaży i niezabudowanych działek, wszystko z  polbruku, obok co kilka metrów stoją lampy.  Cieszę się że w Bytomiu są robione nowe drogi, ale czemu nikt nie pamięta o nas? - stawia kolejne pytania mieszkaniec ul. Sucharskiego.
- Burmistrz mówi o centrum, że to bytomska perełka, ale perełka jest przecież okrągła i musi być cała błyszcząca, także na obrzeżach miasta – obrazuje mężczyzna. 
Wracamy na Sucharskiego. D. Drozdowski pokazuje pisma, jakimi ludzie wymieniają się z magistratem. - Tutaj  burmistrz napisał, że droga nie będzie remontowana ze względu na brak uzbrojenia: oświetlenia drogowego, kanalizacji sanitarnej, sieci wodociągowej oraz gazowej. A my gaz mamy, prąd jest, ujęcia wody mamy swoje i szamba też – zauważa mieszkaniec. - A droga do garaży, w pole, jakoś mogła być zrobiona? Mimo że tam nie ma żadnych domów? - zaznacza. Nie przekonują go też argumenty burmistrza, że przy Sucharskiego mieszka tylko kilka rodzin. - W mieście jest chyba więcej ulic, przy których mieszka tylko kilka osób? 

Burmistrz stoi przy swoim

Kilka tygodni temu na łamach Tygodnika Krąg burmistrz Jacek Sauter tłumaczył, że w tej kadencji zrobione zostaną wszystkie drogi w gminie ale jednocześnie dodał, że „Sucharskiego musi poczekać”. Dlaczego? Burmistrz kieruje się rachunkiem ekonomicznym. Cały czas podtrzymuje też swoje stanowisko: - Budowa drogi przy ul. Sucharskiego na całym odcinku, minimalnie przy czterech metrach szerokości, żeby zmieściły się dwa samochody, kosztowałaby ok. 600 tys. zł plus oświetlenie. A mieszka tam czternaście osób – zaznacza J. Sauter. 
Dodaje, że budowa kilku nowych dróg, w tym tych które pokazywał nam D. Drozdowski, zwróciła się ze sprzedaży działek. I tak ze sprzedaży 9 działek przy ul. Nowosolskiej do budżetu wpłynęło 173 tys zł a budowa kosztowała 158 tys zł: - Czyli de facto my żeby ściągnąć kupców musieliśmy zainwestować w drogi, a inwestycja się zwróciła – tłumaczy burmistrz.
D. Drozdowski: - Ja nie będę burmistrzowi wyliczał, ile i na jaką drogę wydał. Dobrze że buduje, ale niech wreszcie zajmie się także naszą drogą. A odnośnie tego „śmietniska” co wysypują nam na drodze, noszę się z tym, żeby te dachówki wysypać pod urzędem...
Mariusz Pojnar

Tygodnik Krąg